wtorek, 18 sierpnia 2015

Harry Potter Stracony Czas Rozdział 3

- Alex! Idioto! Oddawaj to!
Harry gonił przyjaciela po całym pokoju próbując wyrwać swój album ze zdjęciami, jaki Lestrange przez przypadek znalazł w jego rzeczach. Miał tylko podać mu bluzę… a w momencie, gdy dorwał się do reszty… Nie ma zmiłuj.
- Mowy nie ma!
Brunet wskoczył na sofę, Potter za nim. Niestety w różnicy wieku, masy ciała i przede wszystkim wzrostu Gryfon był na przegranej pozycji od samego początku, zwłaszcza, że przyszły Ślizgon wyciągnął do góry rękę, w której trzymał przedmiot.
- No zostaw to!
- Śnisz! Patrz, jakim byłeś uroczym dzieckiem! A teraz, co? Diabeł z krwi i kości! Nie mów, że chcesz mnie pozbawić tego widoku.
- Mówię i pozbawiam!
- Pf… Jak chcesz…
Powiedział i rzucił zbiorem zdjęć na najbliższy blat. Zielonooki wyszeptał pod nosem coś w stylu „zabije go” i zaczął zbierać z podłogi swoje ubrania, by następnie włożyć je do kufra i zamknąć go na kilkaset kłódek. W ciągu ostatnich dwóch dni rzadko wychodzili. Prorok Codzienny oczywiście wypisywał na pierwszych stronach informacje o nim, co mu się nie spodobało, a w środku były wywiady z Lavender i Parvati. Potter myślał, że aurorów i Dumbledora stać na coś więcej, widocznie przeliczył się. Nikt nie wpadł na pomysł, aby Wybrańca szukać na Nokturnie. Idioci – za przeproszeniem.
- Dobra, wracam do siebie. Dray powinien za niedługo przyjechać, przylecieć, pojawić się z pyłu czy zrobić inne „wielkie wejście”. Idziesz ze mną?
- Hm? Dojdę za chwilę...
Harry podszedł do szafy i wyciągnął z niej czarne, sprane spodnie ze specjalnie zrobionymi dziurami na udach oraz bluzę z kapturem. Przejrzał się i gdy uznał, że nie wygląda najgorzej, wyszedł z pomieszczenia. U Alexandra zjawił się kilka sekund później. Bez pukania wszedł do środka. Zastał bruneta siedzącego w fotelu wpatrzonego w okno. Nie wiedząc, co robić, zamknął drzwi i jak głupek stał przed nim.
- Wchodź, co tak stoisz? - Zapytał Lestrange.
Potter zrobił jak mu kazano i usiadł na skraju łóżka.
- Powiedz coś. - Rzekł Gryfon.
- "Coś". - Odpowiedział z zadziornym uśmiechem.
- Nie o takie "coś" mi chodziło...
- Nie? Przecież powiedziałeś: "powiedz coś".
- Ale... Yhh...
Zielonooki z całej siły rzucił w jego stronę poduszkę, którą udało mu się upolować. Wytatuowany nie zdążył zareagować, gdy puchata broń uderzyła go w twarz ze śmiesznym plaśnięciem.
- Już nie żyjesz.
Mówiąc to, wstał i zaczął iść w stronę przyjaciela.
- Co? Alex! Alexiu... Ej...
Niestety jego błagania nie zostały wysłuchane, bo również oberwał pierzastym przedmiotem. Odbyła się walka, Harry kontra Alex, Lestrange kontra Potter. Poduszkowa bitwa stulecia. W momencie, gdy Gryfon dorwał się do białego puchu i zaczął nim wymachiwać na znak, że się poddał, na szczęście mógł runąć zmęczony na puchu. Przyszły Ślizgon zrobił to samo. Leżeli ramię w ramię, wpatrując się w sufit w błogiej ciszy. Starszy podniósł się nagle i oparł na jednej ręce, a głowę zawiesił nad twarzą przyjaciela.
- Co? - Zapytał Harry.
Brunet nie odpowiedział, tylko dalej wpatrywał się w niego, co peszyło Harry’ego, który starał unikać się jego wzroku. Potterowi zrobiło się gorąco, nie wiedział czy z zażenowania czy z bliskości i jego grubej bluzy. Spojrzał w bok, lecz, gdy znowu zerknął na twarz przyszłego Ślizgona, zdało mu się, że jest bliżej niż był. Nie wiedział, czemu nie mógł się ruszyć, sparaliżowało go. Chciał go odepchnąć, ale przeszkodziły mu miękkie wargi na jego i ciepły oddech owiewający twarz. Z zaskoczenia otworzył usta, co drugi uznał za zgodę i ciepłym narządem wślizgnął się w jego jamę ustną.  Potter znieruchomiał. Jego oczy były szeroko otwarte, a ciało sparaliżowane tym czynem. 
- A-Alex… Co… Co ty? – Spytał, pomiędzy zadawanymi mu pocałunkami.
-Ci… - szepnął i wrócił do poprzedniej czynności.
- Ale… ja nie j…
Harry nie był gejem. Chyba. Z Cho mu nie wyszło, a Ginny? Lubił ją, ale… Ale… Była uciążliwa, niczym rzep. Nie interesował się chłopcami, tak mu się raczej wydawało, nigdy nie zwracał na to uwagi. W tej sytuacji miał dwa wyjścia, odepchnąć syna Bellatrix oraz dać się ponieść. Czy wydało mu się do obrzydliwe? Pocałunek? Nie, nie było w nim nic ohydnego. Wybrał drugą opcje. Ku zadowoleniu tamtego, lekko poruszył swoimi wargami. Nieśmiało. Nie wiedział, co robić. Prawda, z Chang zaszedł już do całowania, ale to było coś innego. Jego jedyne odczucia to „było mokro”. W momencie, gdy jego język zderzył się z tym od bruneta, jęknął cicho. Policzki Pottera oblał delikatny rumieniec. Zimne ręce wsunęły się pod bluzę, którą miał na sobie. Druga wylądowała na biodrze, ustami zaczął zjeżdżać na żuchwę, zostawiając za sobą mokre ślady, by później zejść na szyje i obojczyki, które wystawały z dekoltu. Gryfon postanowił zamknąć oczy i dać się prowadzić. Podobało mu się, ale wewnątrz myślał, że to nie właściwe. Jeszcze jego kuzyn, znany, jako „Dray” miał się dzisiaj zjawić, tego wszystkiego było za dużo, kiedy Alex zaczął mocować się z paskiem spodni, należących do czarnowłosego, a coś twardego przylgnęło do jego uda. I to na pewno nie była różdżka. Ręce automatycznie pojawiły się na jego klatce i próbowały odepchnąć.
- Przestań…- Wystękał.
Lestrange przestał i ucieszył się, że go posłuchał. Znał to powiedzenie od Rona: „Nigdy nie zostawiaj napalonego faceta, bo może dojść do gwałtu”.
- O co chodzi? – Spytał, a przymglone oczy skrzyżowały się z tymi koloru Avady.
- Nie chcę…
- Oh... – Oprzytomniał. – Przepraszam, nie powinienem.
- Co? Nie… Chodzi o to, że to dla mnie za szybko. –Spłonął rumieńcem.
- Nie zmienia faktu, że nie powinienem.
- Było w porządku.
- To… dobrze, ale przepraszam. – Odsunął się, było widać, że był zawiedziony i Harry to zauważył , lecz nie wiedział co robić, żeby go nie urazić.
- Alex…
- Rozumiem.
- Nie rozumiesz. To nie tak, że ja nie chcę… Po prostu…- Na jego twarzy po raz kolejny pojawiły się czerwono-różowe plamy. Brunet podniósł brew w pytającym geście.
- Nie jesteś gejem?
- Tego nie wiem… Ja po prostu nigdy… Nigdy tego nie robiłem. – Odpowiedział cicho i cały zarumieniony ze wstydu, że musiał mówić coś tak żenującego.
- Oh... – Zrozumiał.
Potter podszedł do niego i stanął naprzeciwko.
- Naprawdę cię lubię, ale nie kocham cię i… sam nie wiem… Nigdy nie byłem w dłuższym związku, a moje relacje międzyludzkie to jedynie pocałunek i to co zaszło z tobą. Przepraszam cię.
- Myślałem, że to cię obrzydziło… nie przepraszaj. Rozumiem, chociaż wiem, że to brzmi... dziwnie. Rozumiem, że mnie nie kochasz, nie dziwię się i również wiem, że chcesz… Chcesz to zrobić z kimś, kogo jednak byś pokochał.
Powiedział i przytulił go, zatapiając nos w jego włosach. Położył ręce na biodrach Bliznowatego, a Harry na szyi i trwali w tej pozycji dopóki młodszemu nie zdrętwiały kończyny.
- Wszystko w porządku, prawda? Miedzy nami?
- Jasne. – Odpowiedział Chłopiec-Który- Przeżył.
- Cieszę się.
Odparł i pocałował go delikatnie w policzek.
- Poczekaj na mnie... Muszę iść do łazienki... Rozumiesz?
Potter spalił buraka.
-E... Jasne... Nie krę-ępuj się...
Alex wykrzywił kącik ust i zniknął za drzwiami toalety. Oczywiste było to, co brunet będzie robić... Harry zdecydowanie za często się rumienił. Bez wątpienia.
Lestrange wszedł do łazienki i pozbył się swojego "problemu", jeżeli tak można było to nazwać. Chłopak obmył twarz zimną wodą, by lekko otrzeźwieć. Spojrzał jeszcze raz w lustro i wyszedł z łazienki, a następnie stanął naprzeciw Gryfiaka. Uśmiechnął się lekko, na co zielonooki spuścił wzrok, był lekko zażenowany.
- Chodź przed budynek, Dray nie będzie wiedział, gdzie jesteśmy. 
Potter naprawdę doceniał opanowanie przyszłego Ślizgona, a tekst od Ronalda chyba tyczył się przypadku męsko-damskiego. Równie dobrze mógł się z nim nie liczyć i zgwałcić na miejscu. Zaimponował mu... Będzie musiał dużo pomyśleć, co teraz zrobić. Nie wiedział, jakie plany brunet miał wobec niego. Czy go kochał czy to była tylko chwila, nieprzemyślana decyzja, tak zwany spontan.
Na dworze było gorąco, a w środku chłodno. Teraz to poczuł, a materiał ubrania grzał go w plecy i klatkę.
- Kiedy będzie?
Lestrange zerknął na zegarek.
- Powinien teraz, chociaż zawsze się spóźnia. I „zawsze” jest ogólnikowe.
Harry zaśmiał się na stwierdzenie wytatuowanego i zsunął się po ścianie, żeby usiąść. Za nim poszedł syn Belli. Potter położył głowę na jego ramieniu i westchnął głęboko.
- To chyba on. – Wskazał osobę, przeciskającą się przez tłum z wielkim bagażem i rzucającą obelgami na prawo i lewo.
Oczy Gryfona rozszerzyły się w szoku, gdy zorientował się, kim jest jego kuzyn. Blond kudły odznaczyły się na kilometr. Dumna postawa biła po oczach.
- Dray!
- Alex!  Cześć!
Nie mógł uwierzyć, że ta kanalia, przeklęty Dracon Malfoy jest jego kuzynem. Chociaż... Skoro jego matka to Bellatrix Lestrange, która jest siostrą Narcyzy Malfoy… O cholera… Jak mógł się nie zorientować?
- Harry, to jest Dray, Draco… jak kto woli, a to j…
Ślizgon był w takim samym szoku jak Gryfon, patrzyli na siebie zszokowani.
- My się znamy. – Odparł niebieskooki z jadem w głosie.
- Znacie? – Teraz to brunet był zdezorientowany. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie wiedziałem, kim jest twój kuzyn.
- Bo nie wiedziałem, kim on jest! – Oburzył się.
- Mówiłem, że Dray. Wszyscy tak na niego mówią.
- Tyle, że my ze sobą nie rozmawiamy – wtrącił Malfoy – Jesteśmy wrogami.
- Nienawidzimy się. – Teraz Potter.
- Nie wiedziałem.
- Arcywrogowie. – Powiedział Gryfon.
Lestrange westchnął i przetarł skronie. Ten dzień nie mógł być inny.
- Nie pozabijacie się?
- Nic nie obiecuje… - zaczął syn Narcyzy. -… Jeżeli on nie będzie idiotą to ja nie będę próbował go „przez przypadek” poturbować.
- Z wzajemnością, Malfoy. – Wysyczał.
- Świetnie, fretko. Czyli ustalone.
- Nie przeginaj Potter.
- Harry, proszę, nie kłóćcie się.
Blondyn zerknął na niego dziwnie.
- Długo się znacie?
Ni stąd, ni zowąd Gryfon zaczerwienił się lekko, ale zignorował to i spojrzał na syna swojej ciotki.
- Od lipca, początek. Jakoś tak. – Rzekł wytatuowany.
- Yhm… Okay.
- Nie wiem, czy się dogadamy.
- Potter, uwierz, jesteś ostatnią osobą, z którą chciałbym się dogadać. Musimy się strawić. – Warknął.
Te wakacje robią się coraz ciekawsze.

***

- Malfoy! Odwołaj to!
- Mówię prawdę! Weasley to wiewiór i dobrze o tym wiesz. Nie rób z siebie większego idioty, niż jesteś.
- Mam cię dosyć! Obiecałem Alexowi, że będzie dobrze, ale z tobą nie da się funkcjonować!
- A ja, co mam powiedzieć?! Gdybym wiedział, że tu będziesz, nigdy bym nie przyjechał!
- To mogłeś się doinformować!
- W jaki sposób geniuszu!
- Dziękuje za komplement!
- Nie ma, za co kretynie!
- Mam cię dosyć! Idę poszukać Alexa! Byle by najdalej od ciebie!
- Co ty taki przylepny? - Kpiący uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Nie twój interes!
Wrzasnął i wyszedł trzaskając drzwiami. Jak mógł się zgodzić, by ten poszedł się dziarać i zostawił go samego?! Zabije!
Pędem zbiegł po schodach i wyleciał jak piorun z baru by znaleźć bruneta, co nie było trudne, gdyż był budynek dalej i robił kolejny sobie kolejny tatuaż. Przeszedł kilka metrów i otworzył drzwi do sąsiedniej budowli. Dzwoneczek tradycyjnie zabrzmiał, a oczy chłopaka i starszego mężczyzny z igłą w ręce zwróciły się w jego kierunku.
Pomieszczenie nie imponowało rozmiarem, znajdowały się tu dwa fotele, kilka szafek, w tym szklanych, zdjęcia na ścianach i kilka dyplomów. Ściany były krwistoczerwone, a podłoga wyłożona białymi kafelkami. Na ścianach wisiały lustra, w tym jedna była cała ze szkła.
- Harry? 
- Ja cię zabije, jak mogłeś mnie z nim zostawić? 
- Poczekaj chwilę. - Zwrócił się do tatuażysty, który udał się do osobnego pomieszczenia i zostawił ich samych. - O co poszło?
- Obrażał moich przyjaciół ze szkoły.
- Bez powodu?
- Nie pamiętam... Ale on zaczął! Poczynając od ubrań do zachowania i poziomu wykształcenia.
- Porozmawiam z nim... Dray miał trudne dzieciństwo... Ja również. Do jedenastego roku życia żyliśmy tak samo, ale później wszystko zaczęło się komplikować, on wyjechał do Hogwartu, a ja do Durmstrangu i straciliśmy kontakt. Nie miał wielu przyjaciół za dziecka i został sam. Postaraj się go zrozumieć... 
- Muszę, prawda?
- Nic nie musisz, po prostu spróbuj. Jest dobrym człowiekiem, jak się go pozna i spędzi trochę czasu.
- Dobrze, obiecuję.
- Cieszę się, chcesz zostać? Przez najbliższą godzinę się stąd nie ruszam. Możesz przyjść!
Krzyknął w stronę drzwi i mężczyzna wrócił do jego nogi. Przedstawili się sobie i o dziwo, nie pojawił się problem z tym, że był Pieprzonym-Chłopcem-Który-Przeżył-I-Ma-Uratować-Cały-Magiczny-Świat-I-Nie-Mógł-Mieć-Już-Więcej-Myślników-W-Nazwie.
- Tak właściwie, co to jest? - Wskazał na jego nogę.
- Podejdź i zobacz. Przez krew trochę niewyraźne, ale można się zorientować. Nie jest jakiś super i w ogóle.
Harry zrobił kilka kroków w jego stronę i nachylił się by zobaczyć wzór na łydce. Nie był jeszcze skończony, a miejsce opuchnięte, lecz widoczne.
- Podoba mi się. - Odparł szczerze.
- Będzie jeszcze krew w kolorze czerwieni, efekt będzie lepszy. Tak tydzień po skończeniu zawsze jest w porządku.
- Nie wiem... Nigdy nie miałem i nie mam, więc się nie znam.
Igła w sprzęcie wydawała burczące dźwięki, zagłuszające ciszę.
- Młody? Chcesz jakiś? - Zapytał nagle mężczyzna, który obrabiał nogę Lestrange'a.
- Słucham? - Zdziwił się.
- Pytam, czy chcesz również jakiś tatuaż. Na koszt firmy oczywiście. Nie zawsze zdarza się, że Harry Potter zjawia się u mnie.
- Ja... Nie wiem.
Nie miał pojęcia, co miał  myśleć. Z jednej strony podobały mu się dzieła, jakie Alex posiadał, lecz z drugiej bał się. Syriusz też je miał. Nawet kilka i też były w porządku, mimo to nigdy nie przeszło mu przez myśl, by robić sobie jakiś. Jeżeli już... Musiał być on mały, żeby dało się go zakryć w razie potrzeby i zawierający sens. Taki rysunek na skórze kojarzył mu się z Tomem Riddlem, znanym również, jako Lord Voldemort. Przez następne dwadzieścia minut myślał, jaki mógłby zrobić. Do głowy wpadło mu wiele opcji, niestety żadna nie została przez niego samego zaakceptowana. Żaróweczka zapaliła się. Wiedział już, co chce.
- I jak? - Zapytał brunet.
- Wiem już. 
- Świetnie. - Podniósł głos uradowany tatuażysta. – Zaraz kończę z twoim przyjacielem. Powiedz, co to ma być?
- Gwiazda, mała, na wewnętrznej stronie nadgarstka...I gdyby dało się ją zakryć rękawem.
Kolejce dziesięć minut minęło. Marcus owinął jego łydkę folią w celu ochrony i Alex zszedł z fotela.
- I jak? - Zadał pytanie w stronę Gryfiaka.
- Czerwony i spuchnięty. - Odgryzł się.
- Nie martw się, twoja ręka będzie wyglądała tak samo.
- Siadaj, tutaj masz wzory kilku projektów, wybierz któryś.
Podał mu dwie karty z malowidłami przedstawiającymi gwiazdy. Na pierwszej nie znalazł nic dla siebie, lecz na drugiej już tak.
- Chcę tą. - Wskazał.
- Już się robi. Maksymalny czas pracy? Piętnaście minut, zważając na rozmiar.
Scar wykonał rzeczy higieniczne, łącznie z odkażeniem skóry i wziął się do pracy. Ból nie był wcale tak duży. Igła co chwilę wbijała mu się pod powierzchnię nadgarstka, aby z powrotem się wydostać i zrobić to po raz kolejny. W porównaniu do zaklęcia Cruciatus, to nic wielkiego. 
Lekkie pieczenie. Jak się umówili, nie zapłacił ani knuta. Z ręką postąpił tak samo jak z nogą starszego – owinął ją folią. Zanim wyszli, wymienili ze sobą kilka zdań i wyszli. Nie wiedział ile tamten wydał na swój, ale nie zapytał się, to chyba nie wypada.
- Ile będzie się goił?
- Zależy od twojego organizmu. Mi bardzo krótko, zaledwie dwa dni w tym dziadostwie – foli.
- Okej. Wracamy do fretki czy idziemy gdzieś. – Posłał mu uśmiech.
- Lepiej, jak wrócimy. Muszę z nim porozmawiać… Wiesz… Dajcie sobie szansę. Jutro możemy się przejść, we trzech, co ty na to?
Mina Pottera zmieniła się. Czuł się zawiedziony, mimo to starał się tego nie okazywać. Nie chciał sprawić przykrości przyszłemu Ślizgonowi.
- Tak… Poznamy się lepiej i w ogóle.
- Cieszę się. – Powiedział szczerze Alex.
Wzór, jaki wykonał miał odwoływać się do jego ojca chrzestnego. Syriusz, jako gwiazda uwieczniona na jego ciele, już prawdopodobnie na zawsze. Będzie zawsze przy nim. W tym momencie chciał zobaczyć minę Malfoya, gdy zobaczy, że wcale nie jest takim tchórzem i pokazać mu swoje małe cudo. Szczerze to było nic w porównaniu do tego, co posiadł Lestrange, ale radość wypełniała go i ulatywała na każdy możliwy sposób. 


~~~

Oto nowy rozdział. Z tego co widzę z terminem spóźniłem się 2h i 17 minut. Staram się dotrzymywać terminów. Nie przedłużając, liczył
bym na jakieś komentarze z waszej strony. Oczywiście dziękuje osobom, które skomentowały poprzednie dwa posty i pozdrawiam serdecznie. Mam nadzieję, że osoby, które czytają również dadzą o sobie jakiś znak. A oto tatuaże tych dwóch panów:




9 komentarzy:

  1. Jeju, co tu napisać? :D Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, świetny pomysł i bardzo ładnie piszesz. Alexa polubiłam od razu, super postać. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Będę tu stale zaglądać. Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubie Harry'ego uciekiniera :D Rozdział (jak i całe opowiadanie) bardzo mi się podobał. Alex skradł moje serce! Chyba nie przeboleje gdy później będzie Harry/Draco :(.Liczę na częste aktualizacje oraz dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej :) nie miałam jak przeczytać wczoraj, więc zabieram się dzisiaj ^^ trochę popoprawiam, jeśli nie masz nic przeciwko ><
    W pierwszym rozdziale „ramiona Remusa Lupina silnie zamieszczone” – chyba lepiej byłoby napisać „zakleszczone”, jeśli o to Ci chodziło ;)
    „1-2 szklanek wody” – odmiana, bo jedną, dwie SZKLANKI wody
    „za strasznie kuzyna” – straszenie? :D
    „A czyjąś, ma na myśli Voldemorta, który w Ministerstwie Magii, opętał go” – składnia >< to chyba największy wróg. Może tak byłoby lepiej: „A wspominając o czyjejś obecności, miał na myśli Voldemorta, który opętał go w Ministerstwie Magii”
    „co do końca nie idzie zgodnie z prawdą” – nie JEST zgodne z prawdą. To zdanie po prostu źle wygląda.
    „- Nie kończ Stan. - Przerwał mu Potter.” – bez kropki po Stanie i „przerwał” z małej litery. Tak samo później „powiedział” też z małej i bez kropki. Chodzi o to, że zaczynasz dialog, a jeśli nie piszesz czegoś w stylu, nie wiem… „- Nie kończ, Stan. – Potter wskoczył do autobusu bla, bla…”. Tak jest prawidłowo ;)
    „-Tak, pal oponki, Ernie! Będzie bombowo!
    Krzyknęła” – po co ten enter? To dialog!
    „Zapytał na głos, a później teleportował się zacząć to, za co powinien zabrać się dawno temu” – teleportował się, by coś zacząć? O.o może wspomnisz, że teleportował się do jakiegoś konkretnego miejsca? >< bo to jednak dziwnie brzmi…
    Drugi…
    „Była wyjątkowo, nawet jak na śmierciożercę, okrutną i żądną krwi czarownicą oraz niezwykle inteligentną” – słowo „czarownica” powinno być po słowie „inteligentna”.
    „Resztę deseru zjedli w ciszy, bo po długiej przepowie…” – przemowie? :D
    Jeszcze jakieś drobne literówki, ale dalej nie będę dobijać >< zresztą, trzeci rozdział dobrze się prezentuje, poza tym, że w dialogach jest ten uparty enter, no i te odwieczne błędy i błędziki.
    Poza tym… (khy, khy)
    Alex bardzo mi się podoba, mimo że w prawie każdym opowiadaniu, na które trafiam, jest jakiś Alex. Zaraz przestanie być OC i będzie postacią oryginalną XD ale może to dobrze się składa, bo przez to jakoś bardziej się go lubi ^^ i te tatuaże *^* pomysł jest fajny, opowiadanie ciekawie się zapowiada, na pewno będę zaglądać ;)
    Przesyłam pozdrowienia i wenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za wytykanie mi błędów, biorąc pod uwagę, iż bety nie mam to sama sobie muszę jakoś radzić i nie jestem w stanie wszystkiego doprowadzić do ładu i składu c: Nie mam nic przeciwko poprawianiu i to nawet miłe, że ktoś czyta z taką uwagą :3
      Alex to przecież takie fajne imię XD Takie.. no fajne c": ja się osobiście spotkałam tylko z jednym opowiadaniem, gdzie był jakiś Alex więc cóż, nie znam się XD
      Na komentarze staram się odpowiadać szybko, znaczy takie dłuższe bo na te krótsze to nie ma co xd
      Dziękuje za wenę, bo się przyda :"3

      Usuń
  4. awwwawawaaw !!! *-* jestem na etapie czytania ! podoba mi się bardzo .. orgassssssm!! *OOO*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och ten pocałunek, no cóż Harry nie chce z nim być w ten sposób, tatuaż i tak Draco się pojawił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    och ten pocałunek, szkoda, że Harry nie chce z nim być w ten sposób, tatuaż i tak Draco się pojawił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    o tak Draco się pojawił, ten pocałunek cudowny, szkoda że Harry nie chce być z Alexem w ten sposób... i jeszcze ten tatuaż...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń