- Alex! Idioto! Oddawaj to!
Harry gonił przyjaciela po całym
pokoju próbując wyrwać swój album ze zdjęciami, jaki Lestrange przez przypadek
znalazł w jego rzeczach. Miał tylko podać mu bluzę… a w momencie, gdy dorwał
się do reszty… Nie ma zmiłuj.
- Mowy nie ma!
Brunet wskoczył na sofę, Potter
za nim. Niestety w różnicy wieku, masy ciała i przede wszystkim wzrostu Gryfon
był na przegranej pozycji od samego początku, zwłaszcza, że przyszły Ślizgon
wyciągnął do góry rękę, w której trzymał przedmiot.
- No zostaw to!
- Śnisz! Patrz, jakim byłeś
uroczym dzieckiem! A teraz, co? Diabeł z krwi i kości! Nie mów, że chcesz mnie
pozbawić tego widoku.
- Mówię i pozbawiam!
- Pf… Jak chcesz…
Powiedział i rzucił zbiorem zdjęć
na najbliższy blat. Zielonooki wyszeptał pod nosem coś w stylu „zabije go” i
zaczął zbierać z podłogi swoje ubrania, by następnie włożyć je do kufra i
zamknąć go na kilkaset kłódek. W ciągu ostatnich dwóch dni rzadko wychodzili.
Prorok Codzienny oczywiście wypisywał na pierwszych stronach informacje o nim,
co mu się nie spodobało, a w środku były wywiady z Lavender i Parvati. Potter
myślał, że aurorów i Dumbledora stać na coś więcej, widocznie przeliczył się.
Nikt nie wpadł na pomysł, aby Wybrańca szukać na Nokturnie. Idioci – za
przeproszeniem.
- Dobra, wracam do siebie. Dray
powinien za niedługo przyjechać, przylecieć, pojawić się z pyłu czy zrobić inne
„wielkie wejście”. Idziesz ze mną?
- Hm? Dojdę za chwilę...
Harry podszedł do szafy i
wyciągnął z niej czarne, sprane spodnie ze specjalnie zrobionymi dziurami na
udach oraz bluzę z kapturem. Przejrzał się i gdy uznał, że nie wygląda
najgorzej, wyszedł z pomieszczenia. U Alexandra zjawił się kilka sekund
później. Bez pukania wszedł do środka. Zastał bruneta siedzącego w fotelu
wpatrzonego w okno. Nie wiedząc, co robić, zamknął drzwi i jak głupek stał
przed nim.
- Wchodź, co tak stoisz? -
Zapytał Lestrange.
Potter zrobił jak mu kazano i
usiadł na skraju łóżka.
- Powiedz coś. - Rzekł Gryfon.
- "Coś". - Odpowiedział
z zadziornym uśmiechem.
- Nie o takie "coś" mi
chodziło...
- Nie? Przecież powiedziałeś:
"powiedz coś".
- Ale... Yhh...
Zielonooki z całej siły rzucił w
jego stronę poduszkę, którą udało mu się upolować. Wytatuowany
nie zdążył zareagować, gdy puchata broń uderzyła go w twarz ze
śmiesznym plaśnięciem.
- Już nie żyjesz.
Mówiąc to, wstał i
zaczął iść w stronę przyjaciela.
- Co? Alex! Alexiu... Ej...
Niestety jego błagania nie
zostały wysłuchane, bo również oberwał pierzastym przedmiotem. Odbyła się
walka, Harry kontra Alex, Lestrange kontra Potter. Poduszkowa bitwa stulecia. W
momencie, gdy Gryfon dorwał się do białego puchu i zaczął
nim wymachiwać na znak, że się poddał, na szczęście
mógł runąć zmęczony na puchu. Przyszły Ślizgon zrobił to samo.
Leżeli ramię w ramię, wpatrując się w sufit w błogiej ciszy. Starszy podniósł
się nagle i oparł na jednej ręce, a głowę zawiesił nad twarzą przyjaciela.
- Co? - Zapytał Harry.
Brunet nie odpowiedział, tylko
dalej wpatrywał się w niego, co peszyło Harry’ego, który starał unikać się jego
wzroku. Potterowi zrobiło się gorąco, nie wiedział czy z zażenowania czy z
bliskości i jego grubej bluzy. Spojrzał w bok, lecz, gdy znowu zerknął na twarz
przyszłego Ślizgona, zdało mu się, że jest bliżej niż był. Nie wiedział, czemu
nie mógł się ruszyć, sparaliżowało go. Chciał go odepchnąć, ale przeszkodziły
mu miękkie wargi na jego i ciepły oddech owiewający twarz. Z zaskoczenia
otworzył usta, co drugi uznał za zgodę i ciepłym narządem wślizgnął się w jego
jamę ustną. Potter znieruchomiał. Jego oczy były szeroko otwarte, a
ciało sparaliżowane tym czynem.
- A-Alex… Co… Co ty? – Spytał,
pomiędzy zadawanymi mu pocałunkami.
-Ci… - szepnął i wrócił do
poprzedniej czynności.
- Ale… ja nie j…
Harry nie był gejem. Chyba. Z Cho
mu nie wyszło, a Ginny? Lubił ją, ale… Ale… Była uciążliwa, niczym rzep. Nie
interesował się chłopcami, tak mu się raczej wydawało, nigdy nie zwracał na to
uwagi. W tej sytuacji miał dwa wyjścia, odepchnąć syna Bellatrix oraz dać się
ponieść. Czy wydało mu się do obrzydliwe? Pocałunek? Nie, nie było w nim nic
ohydnego. Wybrał drugą opcje. Ku zadowoleniu tamtego, lekko poruszył swoimi
wargami. Nieśmiało. Nie wiedział, co robić. Prawda, z Chang zaszedł już do
całowania, ale to było coś innego. Jego jedyne odczucia to „było mokro”. W
momencie, gdy jego język zderzył się z tym od bruneta, jęknął cicho. Policzki
Pottera oblał delikatny rumieniec. Zimne ręce wsunęły się pod bluzę, którą miał
na sobie. Druga wylądowała na biodrze, ustami zaczął zjeżdżać na żuchwę,
zostawiając za sobą mokre ślady, by później zejść na szyje i obojczyki, które
wystawały z dekoltu. Gryfon postanowił zamknąć oczy i dać się prowadzić.
Podobało mu się, ale wewnątrz myślał, że to nie właściwe. Jeszcze jego kuzyn,
znany, jako „Dray” miał się dzisiaj zjawić, tego wszystkiego było za dużo,
kiedy Alex zaczął mocować się z paskiem spodni, należących do czarnowłosego, a
coś twardego przylgnęło do jego uda. I to na pewno nie była różdżka. Ręce
automatycznie pojawiły się na jego klatce i próbowały odepchnąć.
- Przestań…- Wystękał.
Lestrange przestał i ucieszył
się, że go posłuchał. Znał to powiedzenie od Rona: „Nigdy nie zostawiaj
napalonego faceta, bo może dojść do gwałtu”.
- O co chodzi? – Spytał, a
przymglone oczy skrzyżowały się z tymi koloru Avady.
- Nie chcę…
- Oh... – Oprzytomniał. –
Przepraszam, nie powinienem.
- Co? Nie… Chodzi o to, że to dla
mnie za szybko. –Spłonął rumieńcem.
- Nie zmienia faktu, że nie
powinienem.
- Było w porządku.
- To… dobrze, ale przepraszam. –
Odsunął się, było widać, że był zawiedziony i Harry to zauważył , lecz nie
wiedział co robić, żeby go nie urazić.
- Alex…
- Rozumiem.
- Nie rozumiesz. To nie tak, że
ja nie chcę… Po prostu…- Na jego twarzy po raz kolejny pojawiły się czerwono-różowe
plamy. Brunet podniósł brew w pytającym geście.
- Nie jesteś gejem?
- Tego nie wiem… Ja po prostu
nigdy… Nigdy tego nie robiłem. – Odpowiedział cicho i cały zarumieniony ze
wstydu, że musiał mówić coś tak żenującego.
- Oh... – Zrozumiał.
Potter podszedł do niego i stanął
naprzeciwko.
- Naprawdę cię lubię, ale nie
kocham cię i… sam nie wiem… Nigdy nie byłem w dłuższym związku, a moje
relacje międzyludzkie to jedynie pocałunek i to co zaszło z tobą. Przepraszam
cię.
- Myślałem, że to cię obrzydziło…
nie przepraszaj. Rozumiem, chociaż wiem, że to brzmi... dziwnie. Rozumiem, że mnie
nie kochasz, nie dziwię się i również wiem, że chcesz… Chcesz to zrobić z
kimś, kogo jednak byś pokochał.
Powiedział i przytulił go,
zatapiając nos w jego włosach. Położył ręce na biodrach Bliznowatego, a Harry
na szyi i trwali w tej pozycji dopóki młodszemu nie zdrętwiały kończyny.
- Wszystko w porządku, prawda?
Miedzy nami?
- Jasne. – Odpowiedział
Chłopiec-Który- Przeżył.
- Cieszę się.
Odparł i pocałował go delikatnie
w policzek.
- Poczekaj na mnie... Muszę iść
do łazienki... Rozumiesz?
Potter spalił buraka.
-E... Jasne... Nie krę-ępuj
się...
Alex wykrzywił kącik ust
i zniknął za drzwiami toalety. Oczywiste było to, co brunet będzie robić... Harry zdecydowanie za
często się rumienił. Bez wątpienia.
Lestrange wszedł do łazienki i pozbył się swojego "problemu", jeżeli tak można było to nazwać. Chłopak obmył twarz zimną wodą, by lekko otrzeźwieć. Spojrzał jeszcze raz w lustro i
wyszedł z łazienki, a następnie stanął naprzeciw Gryfiaka. Uśmiechnął się lekko,
na co zielonooki spuścił wzrok, był lekko zażenowany.
- Chodź przed budynek, Dray nie
będzie wiedział, gdzie jesteśmy.
Potter naprawdę doceniał
opanowanie przyszłego Ślizgona, a tekst od Ronalda chyba tyczył się przypadku
męsko-damskiego. Równie dobrze mógł się z nim nie liczyć i zgwałcić na miejscu.
Zaimponował mu... Będzie musiał dużo pomyśleć, co teraz zrobić. Nie wiedział,
jakie plany brunet miał wobec niego. Czy go kochał czy to była tylko chwila,
nieprzemyślana decyzja, tak zwany spontan.
Na dworze było gorąco, a w środku
chłodno. Teraz to poczuł, a materiał ubrania grzał go w plecy i klatkę.
- Kiedy będzie?
Lestrange zerknął na zegarek.
- Powinien teraz, chociaż zawsze
się spóźnia. I „zawsze” jest ogólnikowe.
Harry zaśmiał się na stwierdzenie
wytatuowanego i zsunął się po ścianie, żeby usiąść. Za nim poszedł syn Belli.
Potter położył głowę na jego ramieniu i westchnął głęboko.
- To chyba on. – Wskazał osobę,
przeciskającą się przez tłum z wielkim bagażem i rzucającą obelgami na prawo i
lewo.
Oczy Gryfona rozszerzyły się w
szoku, gdy zorientował się, kim jest jego kuzyn. Blond kudły odznaczyły się na
kilometr. Dumna postawa biła po oczach.
- Dray!
- Alex! Cześć!
Nie mógł uwierzyć, że ta kanalia, przeklęty Dracon Malfoy jest jego kuzynem. Chociaż... Skoro jego matka to
Bellatrix Lestrange, która jest siostrą Narcyzy Malfoy… O cholera… Jak mógł się
nie zorientować?
- Harry, to jest Dray, Draco… jak
kto woli, a to j…
Ślizgon był w takim samym szoku
jak Gryfon, patrzyli na siebie zszokowani.
- My się znamy. – Odparł
niebieskooki z jadem w głosie.
- Znacie? – Teraz to brunet był
zdezorientowany. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie wiedziałem, kim jest twój
kuzyn.
- Bo nie wiedziałem, kim on jest!
– Oburzył się.
- Mówiłem, że Dray. Wszyscy tak
na niego mówią.
- Tyle, że my ze sobą nie
rozmawiamy – wtrącił Malfoy – Jesteśmy wrogami.
- Nienawidzimy się. – Teraz
Potter.
- Nie wiedziałem.
- Arcywrogowie. – Powiedział
Gryfon.
Lestrange westchnął i przetarł
skronie. Ten dzień nie mógł być inny.
- Nie pozabijacie się?
- Nic nie obiecuje… - zaczął syn
Narcyzy. -… Jeżeli on nie będzie idiotą to ja nie będę próbował go „przez
przypadek” poturbować.
- Z wzajemnością, Malfoy. –
Wysyczał.
- Świetnie, fretko. Czyli
ustalone.
- Nie przeginaj Potter.
- Harry, proszę, nie kłóćcie się.
Blondyn zerknął na niego dziwnie.
- Długo się znacie?
Ni stąd, ni zowąd Gryfon
zaczerwienił się lekko, ale zignorował to i spojrzał na syna swojej ciotki.
- Od lipca, początek. Jakoś tak.
– Rzekł wytatuowany.
- Yhm… Okay.
- Nie wiem, czy się dogadamy.
- Potter, uwierz, jesteś ostatnią
osobą, z którą chciałbym się dogadać. Musimy się strawić. – Warknął.
Te wakacje robią się coraz
ciekawsze.
***
- Malfoy! Odwołaj to!
- Mówię prawdę! Weasley to
wiewiór i dobrze o tym wiesz. Nie rób z siebie większego idioty, niż jesteś.
- Mam cię dosyć! Obiecałem
Alexowi, że będzie dobrze, ale z tobą nie da się funkcjonować!
- A ja, co mam powiedzieć?!
Gdybym wiedział, że tu będziesz, nigdy bym nie przyjechał!
- To mogłeś się doinformować!
- W jaki sposób geniuszu!
- Dziękuje za komplement!
- Nie ma, za co kretynie!
- Mam cię dosyć!
Idę poszukać Alexa! Byle by najdalej od ciebie!
- Co ty taki przylepny? - Kpiący
uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Nie twój interes!
Wrzasnął i wyszedł trzaskając
drzwiami. Jak mógł się zgodzić, by ten poszedł się
dziarać i zostawił go samego?! Zabije!
Pędem zbiegł po schodach i
wyleciał jak piorun z baru by znaleźć bruneta, co nie było
trudne, gdyż był budynek dalej i robił kolejny sobie kolejny tatuaż.
Przeszedł kilka metrów i otworzył drzwi do sąsiedniej budowli. Dzwoneczek
tradycyjnie zabrzmiał, a oczy chłopaka i starszego mężczyzny z igłą w ręce
zwróciły się w jego kierunku.
Pomieszczenie nie imponowało
rozmiarem, znajdowały się tu dwa fotele, kilka szafek, w tym szklanych, zdjęcia
na ścianach i kilka dyplomów. Ściany były krwistoczerwone, a podłoga wyłożona
białymi kafelkami. Na ścianach wisiały lustra, w tym jedna była cała ze szkła.
- Harry?
- Ja cię zabije, jak mogłeś mnie
z nim zostawić?
- Poczekaj chwilę. - Zwrócił się
do tatuażysty, który udał się do osobnego pomieszczenia i
zostawił ich samych. - O co poszło?
- Obrażał moich przyjaciół ze
szkoły.
- Bez powodu?
- Nie pamiętam... Ale on zaczął!
Poczynając od ubrań do zachowania i poziomu wykształcenia.
- Porozmawiam z nim... Dray miał
trudne dzieciństwo... Ja również. Do jedenastego roku
życia żyliśmy tak samo, ale później wszystko zaczęło
się komplikować, on wyjechał do Hogwartu, a ja do
Durmstrangu i straciliśmy kontakt. Nie miał wielu przyjaciół za dziecka i
został sam. Postaraj się go zrozumieć...
- Muszę, prawda?
- Nic nie musisz, po prostu
spróbuj. Jest dobrym człowiekiem, jak się go pozna i spędzi trochę czasu.
- Dobrze, obiecuję.
- Cieszę się, chcesz zostać?
Przez najbliższą godzinę się stąd nie ruszam. Możesz przyjść!
Krzyknął w stronę drzwi i
mężczyzna wrócił do jego nogi. Przedstawili się sobie i o dziwo, nie pojawił
się problem z tym, że był
Pieprzonym-Chłopcem-Który-Przeżył-I-Ma-Uratować-Cały-Magiczny-Świat-I-Nie-Mógł-Mieć-Już-Więcej-Myślników-W-Nazwie.
- Tak właściwie, co to
jest? - Wskazał na jego nogę.
- Podejdź i zobacz. Przez krew
trochę niewyraźne, ale można się zorientować. Nie jest jakiś super i
w ogóle.
Harry zrobił kilka kroków w jego
stronę i nachylił się by zobaczyć wzór na łydce. Nie
był jeszcze skończony, a miejsce opuchnięte, lecz widoczne.
- Podoba mi się. - Odparł
szczerze.
- Będzie jeszcze krew w kolorze
czerwieni, efekt będzie lepszy. Tak tydzień po skończeniu zawsze jest w
porządku.
- Nie wiem... Nigdy nie miałem i
nie mam, więc się nie znam.
Igła w sprzęcie wydawała burczące
dźwięki, zagłuszające ciszę.
- Młody? Chcesz jakiś? - Zapytał
nagle mężczyzna, który obrabiał nogę Lestrange'a.
- Słucham? - Zdziwił się.
- Pytam, czy chcesz również jakiś
tatuaż. Na koszt firmy oczywiście. Nie zawsze zdarza się,
że Harry Potter zjawia się u mnie.
- Ja... Nie wiem.
Nie miał pojęcia, co
miał myśleć. Z jednej strony podobały mu się dzieła, jakie Alex
posiadał, lecz z drugiej bał się. Syriusz też je miał. Nawet kilka i też
były w porządku, mimo to nigdy nie przeszło mu przez myśl, by robić sobie
jakiś. Jeżeli już... Musiał być on mały, żeby dało się
go zakryć w razie potrzeby i zawierający sens. Taki rysunek na skórze
kojarzył mu się z Tomem Riddlem, znanym również, jako Lord Voldemort. Przez
następne dwadzieścia minut myślał, jaki mógłby zrobić. Do głowy wpadło mu
wiele opcji, niestety żadna nie została przez niego samego zaakceptowana.
Żaróweczka zapaliła się. Wiedział już, co chce.
- I jak? - Zapytał brunet.
- Wiem już.
- Świetnie. - Podniósł głos
uradowany tatuażysta. – Zaraz kończę z twoim przyjacielem. Powiedz, co to
ma być?
- Gwiazda, mała, na wewnętrznej
stronie nadgarstka...I gdyby dało się ją zakryć rękawem.
Kolejce dziesięć minut
minęło. Marcus owinął jego łydkę folią w celu ochrony i Alex zszedł z fotela.
- I jak? - Zadał pytanie w stronę
Gryfiaka.
- Czerwony i spuchnięty. -
Odgryzł się.
- Nie martw się, twoja ręka
będzie wyglądała tak samo.
- Siadaj, tutaj masz wzory kilku
projektów, wybierz któryś.
Podał mu dwie karty
z malowidłami przedstawiającymi gwiazdy. Na pierwszej nie znalazł nic
dla siebie, lecz na drugiej już tak.
- Chcę tą. - Wskazał.
- Już się robi. Maksymalny czas
pracy? Piętnaście minut, zważając na rozmiar.
Scar wykonał rzeczy higieniczne,
łącznie z odkażeniem skóry i wziął się do pracy. Ból nie
był wcale tak duży. Igła co chwilę wbijała mu się pod powierzchnię nadgarstka,
aby z powrotem się wydostać i zrobić to po raz
kolejny. W porównaniu do zaklęcia Cruciatus, to nic wielkiego.
Lekkie pieczenie. Jak się
umówili, nie zapłacił ani knuta. Z ręką postąpił tak samo jak z nogą
starszego – owinął ją folią. Zanim wyszli, wymienili ze sobą kilka zdań i
wyszli. Nie wiedział ile tamten wydał na swój, ale nie zapytał się, to chyba
nie wypada.
- Ile będzie się goił?
- Zależy od twojego organizmu. Mi
bardzo krótko, zaledwie dwa dni w tym dziadostwie – foli.
- Okej. Wracamy do fretki czy
idziemy gdzieś. – Posłał mu uśmiech.
- Lepiej, jak wrócimy. Muszę z
nim porozmawiać… Wiesz… Dajcie sobie szansę. Jutro możemy się przejść, we
trzech, co ty na to?
Mina Pottera zmieniła się. Czuł
się zawiedziony, mimo to starał się tego nie okazywać. Nie
chciał sprawić przykrości przyszłemu Ślizgonowi.
- Tak… Poznamy się lepiej i w
ogóle.
- Cieszę się. – Powiedział
szczerze Alex.
Wzór, jaki wykonał miał odwoływać
się do jego ojca chrzestnego. Syriusz, jako gwiazda uwieczniona na jego ciele,
już prawdopodobnie na zawsze. Będzie zawsze przy nim. W tym momencie chciał
zobaczyć minę Malfoya, gdy zobaczy, że wcale nie jest takim tchórzem i pokazać
mu swoje małe cudo. Szczerze to było nic w porównaniu do tego, co posiadł
Lestrange, ale radość wypełniała go i ulatywała na każdy możliwy sposób.
Oto nowy rozdział. Z tego co widzę z terminem spóźniłem się 2h i 17 minut. Staram się dotrzymywać terminów. Nie przedłużając, liczyłbym na jakieś komentarze z waszej strony. Oczywiście dziękuje osobom, które skomentowały poprzednie dwa posty i pozdrawiam serdecznie. Mam nadzieję, że osoby, które czytają również dadzą o sobie jakiś znak. A oto tatuaże tych dwóch panów:
Jeju, co tu napisać? :D Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, świetny pomysł i bardzo ładnie piszesz. Alexa polubiłam od razu, super postać. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Będę tu stale zaglądać. Życzę weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJak ja lubie Harry'ego uciekiniera :D Rozdział (jak i całe opowiadanie) bardzo mi się podobał. Alex skradł moje serce! Chyba nie przeboleje gdy później będzie Harry/Draco :(.Liczę na częste aktualizacje oraz dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńNo hej :) nie miałam jak przeczytać wczoraj, więc zabieram się dzisiaj ^^ trochę popoprawiam, jeśli nie masz nic przeciwko ><
OdpowiedzUsuńW pierwszym rozdziale „ramiona Remusa Lupina silnie zamieszczone” – chyba lepiej byłoby napisać „zakleszczone”, jeśli o to Ci chodziło ;)
„1-2 szklanek wody” – odmiana, bo jedną, dwie SZKLANKI wody
„za strasznie kuzyna” – straszenie? :D
„A czyjąś, ma na myśli Voldemorta, który w Ministerstwie Magii, opętał go” – składnia >< to chyba największy wróg. Może tak byłoby lepiej: „A wspominając o czyjejś obecności, miał na myśli Voldemorta, który opętał go w Ministerstwie Magii”
„co do końca nie idzie zgodnie z prawdą” – nie JEST zgodne z prawdą. To zdanie po prostu źle wygląda.
„- Nie kończ Stan. - Przerwał mu Potter.” – bez kropki po Stanie i „przerwał” z małej litery. Tak samo później „powiedział” też z małej i bez kropki. Chodzi o to, że zaczynasz dialog, a jeśli nie piszesz czegoś w stylu, nie wiem… „- Nie kończ, Stan. – Potter wskoczył do autobusu bla, bla…”. Tak jest prawidłowo ;)
„-Tak, pal oponki, Ernie! Będzie bombowo!
Krzyknęła” – po co ten enter? To dialog!
„Zapytał na głos, a później teleportował się zacząć to, za co powinien zabrać się dawno temu” – teleportował się, by coś zacząć? O.o może wspomnisz, że teleportował się do jakiegoś konkretnego miejsca? >< bo to jednak dziwnie brzmi…
Drugi…
„Była wyjątkowo, nawet jak na śmierciożercę, okrutną i żądną krwi czarownicą oraz niezwykle inteligentną” – słowo „czarownica” powinno być po słowie „inteligentna”.
„Resztę deseru zjedli w ciszy, bo po długiej przepowie…” – przemowie? :D
Jeszcze jakieś drobne literówki, ale dalej nie będę dobijać >< zresztą, trzeci rozdział dobrze się prezentuje, poza tym, że w dialogach jest ten uparty enter, no i te odwieczne błędy i błędziki.
Poza tym… (khy, khy)
Alex bardzo mi się podoba, mimo że w prawie każdym opowiadaniu, na które trafiam, jest jakiś Alex. Zaraz przestanie być OC i będzie postacią oryginalną XD ale może to dobrze się składa, bo przez to jakoś bardziej się go lubi ^^ i te tatuaże *^* pomysł jest fajny, opowiadanie ciekawie się zapowiada, na pewno będę zaglądać ;)
Przesyłam pozdrowienia i wenę :)
Dziękuje za wytykanie mi błędów, biorąc pod uwagę, iż bety nie mam to sama sobie muszę jakoś radzić i nie jestem w stanie wszystkiego doprowadzić do ładu i składu c: Nie mam nic przeciwko poprawianiu i to nawet miłe, że ktoś czyta z taką uwagą :3
UsuńAlex to przecież takie fajne imię XD Takie.. no fajne c": ja się osobiście spotkałam tylko z jednym opowiadaniem, gdzie był jakiś Alex więc cóż, nie znam się XD
Na komentarze staram się odpowiadać szybko, znaczy takie dłuższe bo na te krótsze to nie ma co xd
Dziękuje za wenę, bo się przyda :"3
awwwawawaaw !!! *-* jestem na etapie czytania ! podoba mi się bardzo .. orgassssssm!! *OOO*
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch ten pocałunek, no cóż Harry nie chce z nim być w ten sposób, tatuaż i tak Draco się pojawił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch ten pocałunek, szkoda, że Harry nie chce z nim być w ten sposób, tatuaż i tak Draco się pojawił...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak Draco się pojawił, ten pocałunek cudowny, szkoda że Harry nie chce być z Alexem w ten sposób... i jeszcze ten tatuaż...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga